zapomniany poniedzialek :)
/3 kawy i do przodu... a moze wtpilam tylko dwie? dwie, ale jedna taka w kubku na poltorej kubka:) mniejsza z tym. jakos zwalczylam zmeczenie. Wieksza wstala rankiem rzeska jak szczypiorek, kaszlac troche... no powiedzmy ze srednim natezeniem i srednia czestotliwoscia... syrop przeciwkaszlowy i do przedszkola. goraczki nie ma./
a wczoraj zapomnialam odnotowac niesamowita sprawe... bylam z Mniejszym na gimnastyce... nastawiona na uzeranie sie z marudzacym i plaksiwym Synalem, (z doswiadczeniem sprzed tygodnia) - wchodze na sale. zabawa w koleczku (cos w rodzaju "baloniku moj malutki"), na rozgrzewke oczywiscie. potem jeszcze kilka takich piosenek. prowadzaca w koncu ustala "tor przeszkod" : tu sie polozyc na rowni pochylej, zlapac drazek na wysokosci twarzy i podciagnac nozki tak zeby dotknac nimi drazka. Mniejszy chetnie (!!!!) sie kladzie, lapie raczkami! pomagam mu podciagnac nozki do drazka. idziemy dalej. drazek i husiu-husiu :) synal lapie raczkami drazek i... husia sie!!! a jeszcze tydzien temu.,.. nie powiem co bylo bo sie nie bede wyrazac! dalej - kolejny drazek i kolejna husiawka tym razem na hustajaco sie dotknac nozkami do drazka - tego samego ktorego sie trzyma. oczywiscie nie zrobil, ale podszedl i sie pohusial! pani prowadzaca podciagnela mu nozki i styka :) kilka rundek i Mniejszy sam na tej rowni pochylej dociagnal nozki do drazka. brawo maly!
i zmiana, podbieg do skrzyni ustawionej wzdluz, wdrapanie sie na skrzynie, przejscie po niej do kozla ktory jest ustawiony wpoprzek. i zeskok z kozla. tu sa schodki - maly sie boi wysokosci. ale trzymam go i lezie :) potem rownowaznia i hopsanie po ustawionych na podlodze krazkach. tego maly nie chce robic, ale niech mu. znowu kilka rundek.
i znowu zmiana - tym razem trampolina taka dluuuuuuuuuuugasna - mamy na niej skakac, ja skacze, maly nie chce oczywiscie, ale sie chichra i lezie ze mna (tydzien temu krzyczac straszliwie odmawial wejscia !!! a jak juz wszedl kurczowo sie mnie lapal i szedl), po czym rownia pochyla piankowa i zrolowanie sie w dol, po czym przewrot w przod, po czym jakies cos czego nie pamietam :) kilka rundek
i zmiana. rownowaznie. mala, szeroka, mala waska, mala obita dywanem, wyzsza i jeszcze calkiem wysoka. jeszcze sa dwie ale tam maluchy nie wlaza. za reke musi sie Mniejszy trzymac - ale idzie dzielnie. pierwsza mala, druga mala, trzecia mala, kilka razy w kolko i jest sygnal ze mozna na wyzsza. maly sie trzyma kurczowo mojego karku - delikatnie lapie mu te raczke i trzymam... prowadzaca trzyma go za druga lapke, w pewnym momencie puszcza i Maly idzie trzymajac sie za jedna lapke!!! szok!!! kilka rundek i jest sygnal ze na odchodne mozna sprobowac wyzsza. probujemy - jest! idzie!!! zuch!
na zakonczenie basenik z gabkami... Mniejszy sie go boi, ale chetnie bierze pociete w kwadraty gabki i rzuca sobie w dal :) wrzucam go do srodka co jakis czas - nie beczy, ale wylazi :)
brawo Mniejszy! oby tak dalej!!! :)
Dodaj komentarz