Anioly...
czytam ksiazke... jakos mnie wciagnela i to dosc powaznie.
zastanawiam sie jak to jest z tymi Aniolami... i co to znaczy ze ktos wierzy w ich istnienie... czy przypieta do muru, w sytuacji krytycznej dalej bym w nie wierzyla? czy... po prostu zwatpilabym we wszystko? i przeklinala swiat i wszystko co z nim zwiazane...? czy wystarczyloby mi WIARY zeby zaufac...? czy wystarczyloby mi UFNOSCI by uwierzyc...? a nade wszystko - czy wystarczylo by mi MILOSCI by zaufac i uwierzyc...
w tej ksiazce wlasnie Babcia chorej dziewczynki wypowiada slowa ktore mnie zastanowily i nastawily refleksyjnie... ze co innego wierzyc w Anioly a co innego realnie szukac ich obecnosci i pomocy...
d l a c z e g o . . . ?
Dodaj komentarz