azesz do jasnej...
jakis ten dzien do kitu jest. nerwy mnie ponoszaw morde jeza o. a juz mi bylo tak fajnie... no ale nic to. wczoraj Low impact/Pilates - fajna sprawa, bedzie mi brakowalo jak mi sie nie uda zapisac na nastepna serie... a wracajac wpadlam w jakis taki melancholijny nastroj...
slonce zachodzilo
czerwonym paskiem
wybitym w szarych klebach chmur...
niczym wstega zdawalo sie opasywac niebo...
rzucajac ostatnie spojrzenie
nim ksiezyc przejmie wladze nad ziemia
muskalo czerwienia rozowiac chmury na calym niebosklonie....
...a serducho co? no oczywiscie jadac za kolkiem cyka zdjecia komorka... ech... jak sie ma swira to na calej linii jednak...
Dodaj komentarz