Babcia
jakos tak czuje ze chce o Niej napisac...
Babcia... to nie byla ta moja najukochansza... tamta odeszla juz 16 lat temu... ta miala niedobry charakter... o zmarlych powinno sie tylko dobrze mowic? pamietam duzo dobrego. chwile wesole. slub Babci z Dziadkiem. mialam wtedy 6 lat. Mojemu Tacie w zyciu by przez mysl nie przeszlo zeby na niego mowic: Ojciec. wiec byl Dziadek. Babcia narzekala na niego cale zycie... ale gdy odszedl... 6 lat temu... zmienila front kompletnie i mowila jaki byl dobry:) Dziadek byl tzw "Zlota Raczka". potrafil chyba wszystko? zamek do drzwi, szyba w oknie... naprawic chyba wszystko potrafil... no oprocz elektrycznosci. pamietam wyprawy na grzyby. Dziadek mial slaby wzrok ja wtedy grzdyl, wciskalam sie pod rozmaite swierczki i zbieralam maslaki:) Rodzice szli obok sciezka, a ja prulam mlodym zagajnikiem - trzymajac sie blisko. tylko mi zmieniali koszyczki... :)
pamietam jak w przerwie miedzy zajeciami Szkoly Muzycznej wbiegalam do Babci na swiezy chleb z maslem i serem bialym... czasem dostalam kilka zlotych na lody... a jak Rodzice musieli wyjechac na dwa tygodnie bo Moja Siostra akurat miala miec operacje... to spedzilam te dwa tygodnie u Babci i Dziadka... tak bylo mi inaczej... mieszkac w samym centrum O. z okna widziec Ratusz... i do szkoly blizej wtedy mialam...
jednego nienawidzilam jako Brzdac najbardziej... pytan Babci: "A ktora babcie bardziej kochasz?"... juz wtedy, bedac Brzdacem piecioletnim bylam poprawna dyplomatka i mowilam: "obie rowno". zeby BAbci przykro nie bylo.
Babcia "szalala" na naszym weselu... najbardziej pamietam weza... ta zabawe taka - wszyscy lapia sie za rece lub ramiona jedna osoba prowadzi. nie pamietam czy ja prowadzilam czy Moje Szczescie. wiem ze Babcia wstala i dryp dryp dryp z laseczka... po chwili sie zmeczyla, wiec Kuzyn moj, T. z galanteria posluzyl jej ramieniem. i uwiecznione jest to na kasecie :) waz przebiega jak szalony, a po chwili Babcia z usmiechem na twarzy, takim na wpol swiadomym, i T. :o) tak tak kochani, 90letnia wtedy Babcia byla na weselu chyba do 1 w nocy... :)
pamietam nasze poszturchiwania:) bo Babcia taka mala i krucha mi sie wydawala, i zawsze jakos tak... nie wiem... no budzila we mnie cieple uczucia no. i sie ja objelo i dalo buziaka. a ona wtedy kuksance pod zebra :) pamietam ze zawsze wszystko ja bolalo. "oj wnusia, ja taka nizdala jestem dzisiaj" :o) tak tak, zabuzanska Rodzinka :)
Dziadek zmarl na upartosc. uparl sie i nie bral tabletek na serce. dodatkowo mial wode w plucach. na to tez nie chcial brac tabletek. wyrzucal mowiac ze to trucizna. zmarl w nocy na zawal serca... Babci w zasadzie zaczelo sie pogarszac od tego czasu... Rodzice Moi Kochani przejeli opieke nad Babcia. jeszcze na poczatku nie bylo zle. szli, sprzatali, gotowali, prali, ale kilka razy w tygodniu wystarczalo... potem Babci bylo gorzej... juz musieli chodzic codziennie... dawac tabletki, pilnowac zeby je brala... potem gorzej... i chodzili dwa razy dziennie... ostatni rok chyba to juz trzy razy dziennie... insulina, pilnowanie posilkow... ciezko im bylo... przeciez Moi Kochani juz sa emerytami... wczoraj Mama mowi do mnie ze Pani ktora przychodzila przez ostatni miesiac raz dziennie, bo Moi Kochani juz nie dawali rady, ta Pani wiec powiedziala ze ona nie wie czy by sie podjela takiej opieki...dzien w dzien...bez wzgledu na nic...
Babcia oprocz cukrzycy miala wode w plucach... i nerki juz tez nie chcialy dzialac...
Do zobaczenia Babciu...
Dodaj komentarz