bardzo smutna notka
kolejny dziwny dzien... rano wstalam i odruchowo popatrzylam w kat gdzie jeszcze dwa dni temu stala klatka... i nie bylo tam slodkiej i rozbrajajacej mordki drapakowej... i klapatych uszkow. i noska ktory poruszal sie z szybkoscia ponaddzwiekowa, jakby drapak chcial wciagnac w siebie wszelkie zapachy w promieniu 10km conajmniej. tylko puste miejsce. przesunelam stolik. zeby choc troche normalnie to wygladalo. ale nie pomoglo.
na lodowce jest w ramce zdjecie drapaczka jak zajada listek marchwi. moje drugie pol ze smutkiem w glosie stwierdzilo - dobrze ze zrobilas tyle zdjec kochanemu drapakowi. wiem. ze dobrze.
ktos powie - czego beczysz przeciez to tylko zwierze. tak. tylko zwierze. ale jakby komus kochane zwierze umarlo na rekach... jakby slyszal ostatni odglos. i widzial jak oczy zaszly mgla... i jak bezwladnie lezy w rekach... i mial pod reka kochana druga polowke, ktora popedzila po lusterko... i gdyby przylozyl lusterko do noska i zobaczyl ze nie ma nic... zadnego znaku po oddechu...
a potem gdyby patrzyl jak osoby ktore kocha kopia dol... gleboki na tyle zeby zadne zwierze nie wykopalo... i wraz z ukochana osoba - wkladal bezwladne cialko kochanego zwierzaka do tego dolka. i patrzyl jak ziemia przykrywa to cialko. i potem ojciec drugiej polowki polozyl duza ciezka szybe na ten zasypany dolek... zeby nic nie odkopalo...
a potem juz tylko powrot do domu... ktory niby ten sam a jednak inny. bez smiesznej mordki. z wasikami. i klapatych uszkow.
i patrzyl na pusty kartonik, z takim zapalem obgryzany z wszystkich stron... kiedys...
przeciez to bylo takie malutkie zwierzatko... jeszcze nie zdazylo sie swiatem nacieszyc... a planowalismy dokupic mu jakiegos kumpla...
i nic...
i jesli ktos chce - prosze bardzo. niech powie: czego beczysz przeciez to tylko zwierzatko. ale najpierw niech pomysli. o tym wszystkim co powyzej napisane. i wtedy niech powie ze nie warto beczec...
ja i tak nie poslucham...
Dodaj komentarz