***
...dobrze mi ten przerywnik zrobil... ilez mozna pisac, ze chce spac, ze wyje do ksiezyca, bo nie radze sobie ... z kim wlasciwie? chyba sama ze soba przede wszystkim... z jednej strony jest mi dobrze ze siedze w domu, ze widze wszystkie pierwsze sprawy moich Brzdacow... pierwszy usmiech, pierwszy krok, pierwsze slowa... z drugiej strony... Mniejszy wiszacy mi przy tylku za przeproszeniem, ciagnacy za spodnie, domagajacy sie brania na rece... Wieksza uparta i przekorna w kazdej sytuacji, do tego pyskacz. noce nieprzespane, a raczej grubo niedospane. bo jak sie wyspac wstajac co godzine... jak sie wyspac biorac w koncu Mniejszego do naszego lozka... bycie matka jest bardzo ciezka praca, taka, od ktorej nie ma urlopu, za ktora nie ma wymiernego wynagrodzenia... bo nawet nie wiadomo do konca jakie te dzieci kiedys beda... tak... zycie weryfikuje nasze poglady, smiac mi sie teraz chce z samej siebie, jak to mnie sie zawsze zdawalo ze moje dzieci to nie beda histeryzowac, bo ja sobie na to nie pozwole, ze przeciez to nie do pomyslenia zeby dzieci wywalaly wszystko z szafek, ze przeciez jak to mozliwe zeby dzieci nie jadly surowych warzyw, ze przeciez... taaa... niewiele mozna zrobic jesli dziecko sie zaprze. bo co? stluc na kwasne jablko? ukarac? zabrac cos? jeszcze troszke wstawianie do kata na Wieksza dziala. Mniejszy rzuca sie na podloge i krzyczy. fajnie, krzycz sobie. a to nie bedize - bo po co skoro Mama nie reaguje:) no.
odwiedzili nas dzisiaj znajomi z dziecmi. dziewczynka 6 lat i chlopiec 2 miesiace mlodszy od Wiekszej. i - surprise! - Wieksza, mimo ze NAPRAWDE uwielbia dzieci i jak tylko ma okazje to nie odstepuje ich na krok - tym razem dala sobie chyba luz alboco, ale wcale sie nie chciala z nimi bawic. troche wiem chyba dlaczego - otoz nie przypadla do gustu owej dziewczynce, dziewczynka jej to chyba w jakis tam sposob okazala....w jakis sposob, dobre... bardzo wyraznie faworyzowala Mniejszego, a Wieksza poczula sie odrzucona. szkoda mi jej... jak sobie pomysle ze wlasnie takie cos sie zacznie, ze przeciez nie wszystkie dzieci beda lubialy Wieksza i Mniejszego... to mnie zaczyna serce bolec... jak one sobie dadza rade... czy beda miec na tyle silne charakterki, by sobie to potrafily przetrawic po swojemu i przejsc nad tym do porzadku dziennego... czy beda mialy przyjaciol...
jak to dziwnie jest ogladac swiat od tej drugiej strony - z punktu widzenia matki... jak wiele teraz rozumiem z zachowania mojej Mamy... jak wiele spraw sie staje jasnych, jak wiele mam dla niej teraz wdziecznosci i zrozumienia... tak pozno... lepiej niz wcale...
Taki rodzic nie może nawet na sekundkę popatrzeć z drugiej strony,bo wszystko zostaje automatycznie zachwiane.Dobrego dnia.
Dodaj komentarz