boby. czyli - nie miala baba problemu to...
/wrazliwi - nie czytac ;P/
no tak. no bo przeciez zmiana diety u uszatkow to momentalne problemy z bobkami.. .no wiec bobczy male bobki, zostawia cekotrofy... martwie sie troche... no ale mam nadizeje ze bedzie w porzadku. ze jakos sie przestawi na lepsze ,zdrowsze jedzonko i bedzie ok... no. to kciukac proszszszsz....
p.s. cel osiagniety: zamiast myslec i sie rozmazywac w wiadomym temacie (patrz notka przedostatnia) - mysle i sie przejmuje kroliczymi bobkami... taaaaa.... :)
p.s.2 - prosze docenic fakt iz nie zamieszczam tutaj zdjec bohaterow dramatu czyli kroliczych bobkow :P
(ale sobie zwierzątka wybrałaś... no no, a nie lepiej już krokodyla? chyba łatwiejszy w dziedzinie wydalniczej :D)
Ja to będąc dziecięciem z kitkami z kokardami zjadałam w Poroninie kozie bobki i mówiłam, że dobre te jagódki - skoro już taki kupny temat poruszamy.
Wpadasz Ty czasem do mnie? :P
Dodaj komentarz