boje sie...
... narobic sobie nadziei. wiec nie bede. i juz. tylko lzy w oczach mi sie krecily dzisiaj kiedy po ostatniej dawce leku przeciwgoraczkowego Mniejszy dostal jakiegos swiderka. skakal biegal, bawil sie. jakby mu nigdy w swiecie nic nie dolegalo... a ja sie boje... bo gdzies w srodku zakielkowala nadzieja: moze to juz? moze juz bedzie lepiej teraz? ... boje sie miec nadzieje...
Wieksza potrzebuje czasu poswieconego jej. zainteresowania. a ja... nie umiem tak... Mniejszy mnie zaabsorbowal, w zasadzie caly czas spedza mi na rekach... tuli sie jakby prosil: wez Mama zrob cos z tym chorobskiem... a ja sie czuje tak bezsensownie bezsilna :((
Synus, blagam cie, zdrowiej... Swieta ida...
jestem z Toba - myslami
PS Jacek ma angine, ale jest dzielny :D
Dbaj o maleństwo.
Dodaj komentarz