ech...
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
* * * * * * * * * * * * * *
no i w morde. zawiozlam Mniejszego do przedszkola i przezywam... przy Wiekszej nie bylo problemu, ona od 2 roku zycia byla gotowa do przedszkola :) sa dzieci? sa. no to see ya Mamus. a Mniejszy tak nie mial. on mamina spodnice dopiero zaczal puszczac niedawno... no niedawno jak niedawno - jakies z pol roku temu. ale ciagle mnie szuka jak dluzsza chwilke mnie nie widzi... ech... wiem ze bedzie ok. wiem. ale mimo wszystko jakos mi tak... moze dlatego ze to Mniejszy? on zawsze taki malutki sie wydawal :) no i przylepasny taki :) Wieksza od zawsze byla samodzielna... ech... siedze teraz i jednym uchem nasluchuje czy telefon z przedszkola nie dzwoni z informacja ze "prosze przyjechac bo Mniejszy bardzo placze..."
No ale jakoś to poszło.
Będzie dobrze :).
Dodaj komentarz