Halloween i ...
Czerwony Kapturek? a czemu nie? czy wszyscy musza przebierac sie we wiedzmy i inne takie? kosciotrupki? a otoz wlasnie moja Oliwcia bedzie Czerwonym Kapturkiem. Babcia jej uszyla kostium (czapeczke i pelerynke), Ciocia jej ten kostium przywiozla i o! jutro wieczorkiem wyrusza z Tatusiem Swoim! pierwszy raz w swoim zyciu!
to moje piate Halloween... wczesniej znalam je tylko ze slyszenia. i mowilam: co za glupie jakies... ale tutaj ta tradycja zyje. tutaj to jakos tak naturalnie wychodzi, nie czuje sie sztucznosci... i chyba mi sie spodobalo?:)
tak w ogole to od Halloween sie moje zycie tutaj zaczelo... pamietam - przyjechalismy z lotniska, wnieslismy bagaze do domu (ustrojonego papierem toaletowym, balonikami, rysunkami przez Rodzinke Mojego Szczescia - na tarasie stal koszyk z butelka wina i dwoma kieliszkami... ) i juz dzieciaki pukaly :) z radosnym "trick or treat" podstawialy koszyki, worki i co-tam-mialy, by im wrzucic cosik dobrego:) Moje Szczescie byl przygotowany oczywiscie - cukierki zakupil zanim do/po mnie przyjechal... ech...
a ja ? przygotowalam malenkie woreczki z rozmaitymi slodkosciami (prawie 70 tych woreczkow) i stwierdzilam ze chyba bedzie malo wiec pojechalismy jeszcze dokupic troche cukierasow. no i teraz uzbrojona w te wszystkie dobrosci bede czekac. a co!!!!!
Dodaj komentarz