i wszystko znowu do d...
dlaczego ja nie potrafie klac? tak by mi sie przydalo... choc w sumie - co to da...
/znowu dol w temacie: jestem do kitu, nie nadaje sie NAWET na kure domowa. wiec jak kto ma dosc to sobie moze ominac. o. zeby nie bylo ze z musu czyta albo ze nie uprzedzalam./
a co tym razem? a wszystko. syf w domu i BRAK CHECI na to zeby bylo inaczej... bo po kiego sprzatac skoro NIE MA GDZIE tego wszystkiego poupychac? wiec ja posprzatam a za kilka dni sama nie bede pameitac gdzie co upchnelam i bajzel na nowo sie zrobi bo wszystko trzeba zewszad wtedy powywalac bo sie czegos szuka... taaa...
oraz to ze Mniejszy oczywiscie ciagle nie mowi... a ja sobie juz wszystko ladnie ulozylam, to dzis znowu szpileczka popod zebro - telefon z poradni, umowic sie na spotkanie chciala. bedzie mnie uczyc sie bawic z wlasnym dzieckiem... no wiec myslenie oczywiscie w desen: "co ze mnie za matka, skoro nawet mnie trzeba uczyc z wlasnym dzieckiem sie bawic..."
oraz to ze Wieksza pierwszego dnia przedszkola (bo wlasnie zaczela, w zeszlym tygodniu nie byla bo bylismy na wczasach) probowala rzadzic wszystkimi, z pania na czele, pyskowala i nie chciala sluchac... no nie ma to jak asertywne dziecko, tak? wrrr... chwilami bym jednak wolala troszke mniej asertywne chyba... pani swoja droga dla mnie wyglada troche jak cieple kluchy, tak jakby nie bardzo sama wiedziala czego od tych dzieci chce, no nie no z moja cora trzeba konkretnie prosze pania. nie ze usprawiedliwiam core - ja wiem ze ona jest pyskata i uparta i chce wszystkimi rzadzic. ALE sie jej na to nie pozwala i tyle. jak poczuje ze moze - no to hulaj dusza.
no i w morde jeza wszystko to mnie doprowadzilo do stanu pt.taki ktos jak ja powinien zyc samotnie, w jakims kieracie, bo EWIDENTNIE sie nie nadaje. do niczego. ani na zone ani na matke. kochanka odpada w przedbiegach...
wrrrrrrrr.
:o(
U mojego chrześniaka w klasie, uczyła angielskiego pani która na lekcjach płakała bo sobie z dziećmi nie radziła, wiec z czym do ludzi?
Syn znajomej od mojej mamy tez długo nie mówił, nie znam całej historii, nie wiem co było przyczyną, ale wiem ze w końcu zaczął mówić i to dużo
Jak sobie nie daje rady wychowawczyni z cora, to znaczy, ze niekompetnetna, czy to twoj problem? Co ona by chciala, lagodne stado barankow. To zle zawod wybrala. Co do malego, to ci napisalam, co o tym mysle, idz, posluchaj co ci powie, moze faktycznie cos madrego, co sie moze przydac, a jak nie to mow, ze ty juz to wszystko robilas, a twoj syn jest indywidalista i nie bedzie tanczyl, jak mu zagraja. Kropka. A co do balaganu-bywaja wieksze nieszczescia. Moze wez sobie weekend, wyslij meza z dzieciakami, a ty zrob przeglad i wywal w piguly, co niepotrzebne, moze sie zrobi wiecej miejsca? Ile rzeczy mamy w domach, ktorych sie nie uzywa i ktore tylko miejsce zajmuja...
Ten Twój stan niedobry jest, trzeba go szybko z głowy wyrzucić.
Dodaj komentarz