idom...
...Swieta... a ja mam sprzeczne uczucia - i nie moge sie doczekac i sie ich panicznie boje... wiem jak bolalo rok temu... boje sie ze i w tym roku...
z drugiej strony... co jest najwazniejsze w Bozym Narodzeniu... chyba nie to jak ladnie sie wysprzata mieszkanko, ile ciast sie upiecze, jak slicznie sie wystroi choinke, ile prezentow sie komus da i ile sie samemu dostanie.. i zeby to koniecznie byly super-prezenty... nie to zeby pomyc wszystkie okna i zeby w ogole w calym domu nie bylo jednego "kurzyku"... nawet nie to zeby usiasc z wszystkimi przy stole. nie to...
... ale wlasnie co jest w srodku... gdzies tam w glebi nas samych... zeby ten Malenki Jezus narodzil sie w naszych sercach... zeby znalazl tam miejsce! zeby nie musial isc i szukac dalej - jak juz raz sie stalo, te ponad 2000 lat temu... zebysmy mogli powiedziec: nie szukaj juz dalej, prosze, zostan...
i wlasnie tego Wam wszystkim (i sobie) zycze!!!
Pozdrowienia
Dodaj komentarz