jak ja nie zwariuje...
... jeszcze przed tym wyjazdem to bedzie zwyczajny cud... dzisiaj mialam jakies zwidy, ze Wieksza ma goraczke. co 2-3 minuty przykladalam jej reke do czola, rece mialam zimne wiec czolo bylo "gorace", przytykalam wiec czolo moje do jej czola - czasem takie samo jak moje bylo, czasem ciutke cieplejsze. w koncu wieczorem zmierzylam goraczke. 37.3. no. wiec przestan wymyslac! jednak Wieksza znowu wiecej kaszle, tak naprawde to kaszle juz od poczatku marca, czasem mniej czasem wiecej... Mniejszy kaszle najwiecej rano, ciagle mu daje jeszcze syropek, ale w ciagu dnia juz sie bawi ladnie, szczegolnie kiedy jestem w okolicy (czytaj: na wyciagniecie reki). taaaak. ktos mi powie jak sie mam w takich warunkach pakowac??? cos mi sie wydaje ze czeka nas jutrzejsza nocka zarwana pakowaniem... dwa lata temu jak jechalismy to pakowalismy sie w przeddzien wlasnie, do 4 rano... ech... a na poprawe humoru (no dobra, glownie mojego): oto jak tutejsza kablowka slicznie sobie przeinacza elementy programu TV...
czyz nie slicznie im wyszlo??? :)
Dodaj komentarz