jakies takie...
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
... zeby nie byc patetycznym i nie powiedziec "rozdarcie"... bo mnie sie to uparcie z rozdarta sosna z lektury szkolnej kojarzy... ale jednak takie cos...
za sprawa Jednej Osobki (bardzo milej zreszta :) ) pod czaszke wcisnely sie mnie wspomnienia... rozmarzylam sie po prostu, mysli powedrowaly sobie do mojego ukochanego Wroclawia... wystarczylo zamknac oczy i - fru... po moich ukochanych miejscach... pelnych wspomnien roznego kalibru...
ech... nowe odkrycia, takie jak niemal happeningowa rzezba na Swidnickiej przy Pilsudskiego... swidnicka zreszta to jedna z moich ulubionych ulic... pelna wspomnien z lat najdawniejszych... z czasow kiedy to Wroclaw skladal mi sie z kilku zupelnie odrebnych i nie polaczonych nijak ze soba kawalkow... dawne czasy przeplataja sie z niedawnymi... wspomnienia z dziecinstwa z wspomnieniami lat durnych i chmurnych ;)
... a wiec drepcze ta Swidnicka w strone rynku, zadzierajac glowe i bacznie rozgladajac sie w poszukiwaniu krasnali, ktore pokochalam miloscia wielka, aczkolwiek dane mi bylo spotkac kilka zaledwie... po krotkim lub dluzszym spacerku czuje pod stopami kamienie Rynku... kolo poczty skrecam w lewo, obchodzac Rynek w kolko... przystanek przy fontannie, ktora tak brzydka ze az piekna mi sie wydaje... i tam jeden z krasnali... drugi przy Pizza Hut... to wiem na pewno ;) obchodze Rynek, dalej Tosty u Witka obowiazkowo... potem dalej prosto do placu Dominikanskiego, gdzie zahaczam o Galerie badz nie... skrecam w lewo i drepce w strone Hali Targowej... latem wchodze w jej chlodne wnetrze... przechodze przez srodek tylko po to by uderzyl mnie zapach kwiatow, ktore tamtejsze kwiaciarnie ukladaja w piekne wiazanki na rozne okazje (tam tez moj slubny bukiecik swego czasu zamawialam...), wychodze tylnym wyjsciem skrecam w lewo, i juz widze Odre, juz Ostrow Tumski... kolejny raz w lewo do mostu na wyspe Piaskowa... zaraz za mostem skrecam w brame na deptaczek... tam buchaja wspomnienia z sila... z sila milosci... mijam zareczynowa laweczke... podchodze do barierki i podziwiam widok na Ostrow Tumski, dwie wieze Katedry... dalej deptaczkiem i przez mostek... pod stopami bruk... wspomnienia lat studenckich... ksiegarnia... chlod wnetrza Katedry... potem uliczka za ksiegarnia... dalej juz roznie...dalej...
tesknie. ale ta tesknota dziwna jakas sie robi... serce sie rwie jak glupie, na strzepy... tam jest Tam, juz nie Tutaj... bo Tutaj...
tyle pieknych miejsc Tutaj czeka na to bym je odkryla... tyle marzen... marzen, ktore kiedys marzylam niesmialo a teraz nagle moga sie okazac rzeczywistoscia... az nie smiem myslec... o pisaniu nie wspominajac...
Sam mam też parę takich miejsc kojarzące się z lepszymi bądź gorszymi wspomnieniami :)
Z tekstu wywnioskowałem że jesteś już szczęśliwą mężatką, tak więc gratuluje :)
No i gratuluję uporu w pisaniu tego bloga bo widzę że już dość długo go prowadzisz :)
Dodaj komentarz