jakies tam bzdurki
zimno mi. niby nie powinno. ale jest. w pokoju 20 stopni. upal prawie mozna rzec. wiecej nie ma co nagrzewac, bo bedzie za goraco. e tam.
no wiec wrocilam i jest mi dziwnie. w progu domku poczulam takie cudowne uczucie - jestem w domu. to jest moj dom. a najsmieszniej ze takie samo uczucie mialam 3 tygodnie temu jak wchodzilam do domu rodzinnego. pierwszy raz od... od dawna. cudowne 3 tygodnie, tylko jakby takie krotsze niz normalne. jakby mi ktos kazdy dzien perfidnie skracal... poodwiedzalismy rodzinke. bylismy nad naszym cudnym morzem... jakie ono sliczne jesienia... pusta plaza, piasek nie stara sie pozrec naszych butow... Ci Ktorych Kocham. ja i Moje Drugie Pol. mielismy czas dla siebie.
stary dom w ktorym spedzalam wakacje - kazde - odkad siegne pamiecia az do ... nie byl to moj dom rodzinny - to Dom Babci.
kuzynostwo, ktore jak zawsze zyczliwe, kochane i serdeczne. ich dzieciaki niesmiale najpierw ale po chwili sie rozbrykaly i chcialy nadrobic rok niewidzenia sie...
zaskoczenie bo ci ktorych o to nie podejrzewalam okazali sie Prawdziwymi Przyjaciolmi, a ci na ktorych liczylam wymierzali Policzek za Policzkiem. nie wazne. siniaki psychiczne, nie widac na zewnatrz, czas wyleczy.
i tak naprawde nie wiem jak to wszystko ponazywac. mowie: moj dom i mysle... no wlasnie o czym? czy o domu rodzinnym, w ktorym kazdy kat szepcze do mnie stare zapomniane historie? czy o tym ktory samodzielnie i wedlug wlasnych projektow meblowalam i dopieszczalam kazdy kacik? a teraz pozostawiony teskni za mna, i kazdy kacik pyta: wrocisz? czy tu, gdzie wszystko cokolwiek jest, opowiada historie o mnie i Mojej Drugiej Polowce... troszke mi sie to wszystko pokrecilo...
no a na razie jeszcze stoja walizy w pokoju i strasza bo nie chce mi sie ich rozpakowywac...
w kieszeni kurtki ze zdumieniem odkrywam muszelki znad morza ...
cudowny czas...
i w sumie fajnie mi sie to wszystko poukladalo - czy tu czy tam - zawsze jestem w domu!!!!
Dodaj komentarz