... jeszcze o niedzieli...
... jak juz pisalam wczesniej - w ta niedziele wlasnie prawie w kazdym miescie byl bieg pod nazwa "Terry Fox Run". odkad tu przyjechalam, co roku bralismy w nim udzial... najpierw we dwojke... MS wtedy faktycznie biegl a ja jechalam na rowerze... rok pozniej MS juz nie mogl biec, noga w kostce po zlamaniu mu nie dawala, i poza tym juz bylo nas troje... :) wtedy nie czulam sie jeszcze na silach przejsc 5km, Wieksza miala wtedy cos 5 tygodni... :)ale bylismy. MS wzial od kogos rower i przejechal dystans. 2004 - przeszlismy 5km... Wieksza przejechala w wozku... 2005 juz w czworke... Mniejszy mial 3 miesiace, Wieksza 25 miesiecy, przeszla kilkaset metrow, reszte w wozku... 2006 - wlasnie... WIEKSZA PRZESZLA 5km!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! slownie: piec kilometrow!!! bylam w ciezkim szoku,bo w zasadzie jedyne o co marudzila to to ze nie widziala swojej kuzynki W. tak ja to zajelo ze zapomniala marudzic ze ja nogi bola. potem jeszcze wariowala, wariowala, ganiala do tego stopnia, ze zwymiotowala:) do konca dnia w zasadzie nie moglam nadazyc za nia oczami, juz nie wspomne o tym zeby za nia isc!
... MS jak zwykle zbieral pieniazki na ten cel u siebie w pracy, firma podwaja to co on uzbieral. dodatkowo wsparlismy cel kupujac koszulki: dla mnie i dla Wiekszej. Mniejszy jeszcze za maly, dzieciecych rozmiarow mieli tylko jeden:) tegoroczne wygladaja mniej wiecej tak:
...Wieksza pozwolila sobie zrobic zmywalny tatuaz, chociaz sie bala na poczatku, bo dzien wczesniej szczepilismy ja na ospe wietrzna, wiec skojarzenia miala, choc przeciez zmywalny tatuaz z igla sie nie wiaze:) na tatuazu Terry Fox...
... a ja ciagle nie moge wyjsc z podziwu, jak jeden czlowiek mogl wpasc na taki pomysl... jak jeden czlowiek, mlody chlopak, mogl sie tak poswiecic... przeciez zdawal sobie sprawe z tego ze bedzie go bolalo... wiedzial ze roznie sie to moze skonczyc, choc nie przewidywal nawrotu raka... jego marzeniem i celem bylo to, by kazdy obywatel kraju dal $1. wtedy uzbiera sie $25mln... coz, dotychczas, kontynuujac jego dzielo uzbierano juz ponad $400mln... nie umoczyl nogi w Pacyfiku... nie zdazyl... jednak jego idea jest ciagle zywa - dzieciaki, mlodziez, dorosli i starsi ludzie, wszyscy wspieraja jak moga... na starcie byl tlum... tam gdzie bylismy, a bylo to male miasto... a w ilu miastach ludzie biegli???
... ciagle sie zastanawiam: co zrobilby ten bardzo wrazliwy mlody czlowiek, gdyby teraz mu Bog pozwolil na chwilke przyjsc na ziemie??? jak zareagowalby na to, co stalo sie z jego dzielem, jak bardzo sie rozroslo...? i mysle ze zawstydzilby sie, bo on nie chcial slawy... ale gdyby mu pokazano ile juz zrobiono przez ten czas, ile badan, ilu ludzi uratowano... chyba by sie wzruszyl...
***
a co do Mniejszego to sie uspokoilam... po konkretnej rozmowie z konkretna osoba - byla pigula i matka dzieciom :) przeciez lekarz nie alarmowal jakos, to nie jest tak ze ja mam w domu chucherko przeciez, Mniejszy ciagle wazy te 11.5kg :) sprobuje troszke go pomeczyc jedzeniem, podogadzac, pozageszczac jedzonko, moze troszke ruszy... oby choc stanal z waga, zeby tylko nie chudl juz wiecej... zeby, ruchliwosc, itepe itede... jak sie to wszystko uspokoi to moze i sie unormuje...
Dodaj komentarz