jeszcze o pieluchach...
* wczoraj caly dzien pielucha byla sucha. Wieksza siadala na nocnik po przypominieniu. siadala... tez cos, chcialabym... hrabianke sadzac trzeba... jestem u kresu wytrzymalosci... nie mam sil, pomyslow, i w ogole... dzisiaj rano obudzila sie z rykiem, nie chciala usiasc na ubikacje, zasiurala pieluche. no i mam. plakac mi sie chce... i wyje zreszta. tylko co to da? oprocz tego ze leb mnie boli potem...
zrobila sie piskliwa i placzliwa, rykiem chce uzyskac co chce, nie ze mna te numery, wiec mam ryk w domu co chwile, taki ryk z gatunku porzadnych, glosnych i dlugotrwalych...
* ogolnie jestem jakas zdolowana i wkurzona... mam dosc i znowu chce 2 godzinna przerwe... jakos mi tak smutno jest... porazka goni porazke... :o(
* wczorajsza wizyta u dentysty przebiegla ok, jeszcze pojde raz za miesiac, i potem musze sie jeszcze na wyrwanie zeba umowic... osemka, ktora rosnie w bok zamiast w dol... boje sie piorunsko...
=> her soul, zielone okulary - kiedy ona sie nocnika jako takiego nie boi, da sie posadzic i siusia bez oporow. tylko wtedy kiedy ja ja posadze... sama z siebie ni du du...
=> women - ha, ha, ha. ale dziekuje :)
wiesz..jak sobie przypomne mojego m£odszego brata..tez nienawidzi£ nocnika...te nocniki to dla dzieci stres straszny...moze tak jak dla nas dentysta..niby nie ma czego sie bac, a jednak..
Dodaj komentarz