kartonik i takie tam :o)
no oczywiscie ze bedzie o krooliku:)
w piatek idziemy do weta. tak na wsiaki sluczaj. bo ciagle jeszcze w nocy robi brzydkie bobki i to nie jest normalne. powinny byc sliczne okraglutkie i tego samego rozmiaru (swoja droga jestem ciekawa jak one to robia te krooliki, ze maja takie sliczne okraglutkie bobki??brrr, tez nie mam sie nad czym zastanawiac!) tak wiec idziemy. i zmieniamy weta bo tamten mnie sie taki jakis niedouczony wydawal... nie zebym ja wiedziala wszystko o kroolisiach bo tak nie jest, ale ten gostek to chyba swiezutko po studiach jest:( i naprawde jeszcze zadnego doswiadczenia nie posiada... kazal mi podawac jak najwiecej zielonego - jak mu powiedzialam ze przeciez kroolis jest jeszcze za malutki i zielonke sie powolutku wprowadza, to mi przytaknal, dalej zaordynowal sok ananasowy z PUSZKI, gdzie wiadomo ze sok ananasowy dla kroolisiow podaje sie jak trzeba tylko swiezo wycisniety - za wrazliwe sa to zwierzatka! ech... no nic, Moje Szczescie zawyrokowalo ze zmieniamy weta. no to zmieniamy.
kartonik. tzn taki troche wiekszy karton. zrobilam wejscie i wyjscie i otwor u gory. Lucky wszedl jedna strona wyszedl druga i... zawrocil. przeszedl odwrotnie. obwachal no i tyle... ja nie wiem a mowia ludzie ze kroolisie tak kochaja kartoniki :o)
Pozdrawiam:)
Dodaj komentarz