kramu cz.2.
wczoraj mimo oliwczynego zasmarkania poszlysmy sobie na spacerek. swiecilo slonko, cieplo moze nie bylo, ale pomyslalam ze jej sie bedzie lepiej oddychalo na zewnatrz. ok godzinny spacerek - parki, uliczki... a i dla mnie takie przewietrzenie sie i rozruszanie kosci to sama przyjemnosc. nawet strzelilam kilka fotek...
tak sobie myslalam wczoraj - brakuje mi tu kasztanow... widzialam deby, rozne inne drzewa... tylko kasztanow. tych brazowych lebkow wygladajacych ciekawie z nadpeknietej kolczastej skorupki... bardzo lubie je trzymac w rece. za czasow liceum - jesienia moje kieszenie byly wypchane kasztanami... ech... (ja nie twierdze ze tutaj kasztanowcow wcale nie ma - tylko ja ich nie widzialam!)
no i byla ogorkowa. mimo ze chcialam kapusniaku - po przegladzie lodowki stwierdzilam brak jakichkolwiek resztek kiszonej kapusty. no i juz. a wyszla jak rzadko kiedy!!! pysznosci. moze to ta szyneczka podsmazona na cebulce ktora dodalam tylko i wylacznie dlatego ze dzisiaj piatek i do jutra by sie zmarnowala??? :)
a dzis mam takiego smaka na pierogi.. tylko kto mi je zrobi? moze ktos na ochotnika??:) chyba bedzie musial ten smak poczekac sobie bo wydaje mi sie ze kartofle mi "wyszly" a poza tym - Moja Mala Marudka nie da mi dzis ich zrobic... tak mi jej zal naprawde... dzis psiknelam jej rano w nosek tym czymstam z soli morskiej. nie lubi tego, ale moze przynajmniej jej to cos pomoze...
tak fajnie dzisiaj slonko dziabalo po oczach... i juz mu przeszlo. juz nie dziabie.. :((( kies chmury przylazly, i kto ich prosil??
Dodaj komentarz