"male nieszczescia potrzebne do szczescia..."...
bo moze gdyby wszystko szlo idealnie to bym sie za mocno rozbestwila?? wiec dlatego... ?
dzisiaj jednak zapakowalam Grzdyle i pojechalismy do lekarza. stwierdzil ze najprawdopodobniej jest to kolejna infekcja. mowil ze to czesto sie tak zdarza ze z jednej sie nie wydlubia dzieci a w druga wpadaja... no. to mamy ksiazkowy przypadek tak??
u Wiekszej pluca jako te krysztaly, gardlo czyste, uszy tez. wszystko fajnie tylko skad ten kaszel??? i to taki ze jak zlapie to hohoho...
Mniejszy juz nie krysztalowy ale tez niezle, tzn Doktorek M. ciagle podejrzewa astme u Mniejszego, ale jako ze nie ma podstaw (czytaj: nie zapadl Mniejszy po raz trzeci na zapalenie oskrzeli), to jeszcze sie z psiukaczami wstrzymal...
no i Prosze Szanownego Panstwa - Serducho otoz zalapalo jakiegos katarowego bakcyla. wlazl w prawy otwor nosowy i siedzi. tak twardo siedzi ze zatkal mi przeplyw powietrza!!!! no.... a walentynki tuz tuz... :o)
Dodaj komentarz