metlik.
mysli jakis dziwny klebek pod czaszka, nie umiem tego jakos ogarnac... wszystko razem dokaldnie wymieszane i sprzeczne ze soba nawzajem. wariatka no. no wiem...
chce jechac. chce powysciskac MOich Kochanych Wszystkich, chce zeby Babcia i Dziadek w koncu mogli choc troszke nacieszyc sie Wnukami. chce zeby Ciocia mogla nacieszyc sie siostrzencami. chce pozalatwiac calkiem sporo Waznych Spraw... chce...
nie chce jechac. nie chce zostawiac tutaj polowy mojego serca, nie chce znowu tesknic za MS, nie chce zasypiac i budzic sie bez Niego, nie chce zebysmy znowu musieli wisiec godzinami na telefonach-ja ze scisnietym gardlem i polykajac lzy tesknoty...
a jednak przeciez pojade. bilety kupione, Dziadek z Babcia przygotowuja sie na max, kupuja rozne drobiazgi, ciesza sie niesamowicie...
czemu to wszystko musi byc takie trudne...
jeszcze na dodatek Wieksza sie rozchorowala...
:(
ze juz nie wspomne ze bilety kupione na tak dlugo i skrocic sie nie da, kazde przebukowanie jest obciazone karna oplata.
Dodaj komentarz