nie mam glowy do tytulu. wiec bez.
notke napisalam wczoraj. i naiwnie zapomnialam zapisac ja najpierw gdziesik. o. i nie powiem co bo sie nie bede wyrazac.
wczoraj bylam najzwyczajniej w swiecie tragicznie zmeczona. do tego stopnia ze gdy zrobilam sobie kubek kawy to nie mialam w sobie wystarczajaco duzo energii by go podniesc sobie do ust. i tak siedzialam sobie przy stole i patrzylam na Swietego Mikolaja co go mam na kubku...
Swieta minely nam w biegu. Pierwszy Dzien Swiat - Urodziny Tescia, wiec impreza. okazalo sie ze jedyna osoba ktorej naprawde nie trawie w Rodzince Mojego Szczescia (ze wzajemnoscia zreszta) byla tylko (i strzelala fochy) na obiedzie, potem pojechala z cala rodzinka (Brat Mojego Szczescia, Ona czyli Bratowa i ich dwojka dzieciakow) do Jej Rodzicow na obiad. czy tam co. najwazniejsze dla mnie bylo to ze nie musialam jej znosic. i nie zatrula mi dnia :) zeby nie bylo - ja naprawde potrafie wiele zniesc, ale czystego chamstwa i bezczelnosci nie. koniec kropka. w tem temacie. wrocili dopiero o 21. mysmy akurat zbierali sie do odjazdu :)
Drugi Dzien Swiat - u Mojego Wujka i Cioci. na dodatek jeszcze Ciocia zaprosila swojego Tate i Brata. Brat gadula straszny, ale to bardzo latwo mozna zniesc, po prostu nie sluchac. zwykle i tak sie odpowiedzi nie domagal :P
to cale imprezowanie zmeczylo mnie strasznie. caly czas trzeba miec oczy dookola glowy - moje Grzdyle zywe sa strasznie i wszystko je interesuje, a moze Pan i Pani Domu niekoniecznie chca miec rozregulowane radio, potluczona figurke porcelanowa, itepe itede? tudziez przekopana ziemie w doniczkach i poobrywane listki roslin doniczkowych... do tego jeszcze Mniejszy jest okropnie bojazliwy - wstydzi sie obcych tzn takich ludzi, do ktorych nie jest przyzwyczajony. a wiec kazdego oprocz mnie i Mojego Szczescia. ha... podstepem znosilam go na dol, gdzie bawily sie inne dzieci - starsze, i nastolatkowie (matko jak to brzmi ,ale jak okreslic nastolatki i nastolatkow jednym slowem?), po czym uciekalam na gore, Mniejszy sie czyms chwilke chociaz zabawil i tym to sumptem zjadlam obiad...wrrr... a MS siadl sobie z drugiej strony stolu cwaniak jeden i o! ja nie mam nic przeciwko, ale Wieksza trzeba pokarmic bo sama koslawo je, przynajmniej pomoc jej troche, w miedzyczasie Mniejszy sie drze ze "mniamniamniamniam!", a mnie w brzuchu burczy! a on siedzi i owszem - wyjsc nie moze bo na srodku siedzi, z kazdej strony majac ludzi a za plecami okno! wrrr!! sie wkurzylam no! ale postrzelalam mu spojrzeniem odpowiednim, on mi skruszone rzucil i przebaczylam :P zwlaszcza ze nalozyl mi obiad na talerz. no.
tak wiec uganialam sie za tymi Szczylkami strasznie, nic dziwnego ze na nastepny dzien po tym swietowaniu zdechlam i nawet nie wyszlam na dwor. ble.
a Wieksza zdala egzamin na majtka!!! nie pokladowego, chodzi mi o to ze cale Swieta sobie byla BEZ pieluchy! w majtach! i 100% trafien! :) a sie balam, bo myslalam ze jak sie zabawi to zapomni, ale w bledzie bylam! o! dumnam z niej straszliwie :)
i jeszcze sie okazalo ze kuzynek Wiekszej, ten od tej Pieknej Madrej i Wspanialej Bratowej, choc dwa razy starszy od Wiekszej, to jest tylko o jakies 10cm od niej wyzszy. no moze 15 max. no szok, bo to nawet pol glowy nie bylo!!! :)
ha!
teraz odpoczywam. aczkolwiek dzisiaj juz sie zmobilizowalam i wyszlam z dziecmi na spacerek :)
Dodaj komentarz