normalna???
zastanawiam sie czy ja w ogole jestem normalna tak calkiem... zeby taki zwierzatek przeslonil mi rozne roznosci... dzwonie do rodzicow - gadka o kroliku, dzwonie do siostrzycy - to samo, dzwoni moje szczescie - to samo!!! i ida najswiezsze wiadomosci - ile bobkow zrobil na dywanie i czy nasikal czy nie. (dla zainteresowanych - nie sika na dywan zrobil to tylko raz w ogole!!! taki madry z niego zwierzatek!) czy to normalne?
dzisiaj sie poryczalam jak bobr bo mnie sie zdawalo ze Lucky sie dziwnie zachowuje - a on po prostu zasnal sobie i zaczal mu lepek drgac. obudzil sie bardzo zdziwiony ze cos jest nie tak! przewrazliwiona jestem! zaraz mi sie Sparkly przypomnial...
powiesilismy dzisiaj na scianie 3 obrazeczki ktore kiedys sama wyszylam krzyzykami... takie maciupkie widoczki... bardzo fajnie wygladaja w kuchni:) powiesilismy tez nasze zdjecie z zachodem slonca z tych wakacji... kocham zdjecia...
czy to tak powinno byc? ze jak juz cos przezywam to cala soba... ze jest cos albo bardzo dobre albo bardzo zle... ze zycie moje jak ta sinusoida sie zmienia i raz jest +1 raz 0 raz -1... ze bezsensownie ufam ludziom... i dostaje w twarz tak czesto... i ze nie potrafie (naprawde nie potrafie)tego zmienic...
chyba tak...czy...?
A co do króliczka, to taka euforia jest całkowicie normalna:)
Pozdrawiam.
Dodaj komentarz