poimprezowo
@ # $ % ^ & * @ # $ % ^ & * @ # $ % ^ & * @ # $ % ^ & * @ # $ % ^ & * @ # $ % ^ & *
@ # $ % ^ & * @ # $ % ^ & * @ # $ % ^ & * @ # $ % ^ & * @ # $ % ^ & *
@ # $ % ^ & * @ # $ % ^ & * @ # $ % ^ & *
@ # $ % ^ & * @ # $ % ^ & *
@ # $ % ^ & *
pfffffffffffff.
to przezylim te impreze:) no. pierwszy raz w zyciu robilam impreze (w sensie typu obiad proszony) na 26 osob. no doslownie, zaproszonych mielismy wprawdzie 28, ale jedna sztuka - studencik - nie dala rady przyjechac (troche daleko mial:) ) a druga sztuka zwolniona usprawiedliwiona (praca o ktorom wszakze dbac trza tak? :) )
wyzerka sie okazala byc przednia, zwlaszcza bigos wystapil w roli primadonny, zezarty prawie w calosci (jeden malenki pojemniczek zostal, a gar slusznego byl rozmiaru!). no i jedna wtopa oczywiscie - pieronski ryz sie przypalil (a by go chudy pikus, czy tam cienki bolek...). a Moja Mama winna jest tez temu, ze jedna salatke zrobilam w znikomej ilosci, a sie okazalo ze smaczna byla wielce. no w morde. a wina Mamy sie przejawia w tym, ze na ostatnia chwile podala mi przepis salatkowy, gdy jaj w lodowce posiadalam sztuk piec. no ale moze lepszy niedosyt niz przesyt?? :)
Grzdyle mialy blast. tzn sie bardzo dobrze bawily. przy okazji przetestowalismy ze Wieksza juz nie przezywa w noc nastepujaca po dobrej zabawie, a spi i juz (jeszcze do niedawna bylo tak ze w noc po jakiejs dobrej zabawie, gdzie byly jakies dzieci, Wieksza co pol godziny urzadzala wycia, placze i inne syreny, wszystko w glebokim snie i nic nie dzialalo... tylko przeczekac...)
no. to poimprezowe zarcie mrozi sie w zamrazarce, bedzie obiadku na kilka dni :) hehehe. oczywiscie moja "ulubiona inaczej"bratowka probowala zepsuc wszystko swoja nadasana mina, wparowala na impreze juz wkurzona. ze nic nie przywiozla (zadnego zlamanego prezentu) to pal ja szesc, w koncu nie o to chodzi, choc mnie by bylo wstyd. ale przynajmniej nie dasaj sie bez powodu (no chyba ze powodem bylo to ze jako ostatni przyjechali, ponad godzine spoznieni, ponoc zgubili droge... hjehjehje :) )
i jeszcze tylko zeby Mniejszy calkiem ozdrowial, zeby ten kaszel i kwiczenie mu przeszlo... i jeszcze zeby nie to ze sie podzielil z Mamusia zapaleniem spojowek, bolem gardla i katarkiem... naprawde juz mam dosc chorobsk na te zime... pokornie prosze o jakies kilka tygodni przerwy... :(((
p.s. a tak w ogole, czy jesli w domu nie ma parapetow, to impreza tez sie nazywa parapetowa???? :)
Dodaj komentarz