prawie lato...
22C, z wilgotnoscia odczuwalne bylo 28. Wieksza zazyczyla sobie wyjscia na jej "Big backyard", zjadla cos wiec i wypuscilam. potem dolaczyl do niej Mniejszy. z tym ze Mniejszy wcale nie chcial wracac, a Wieksza co jakis czas wracala na chwile do domu zeby poogladac VeggieTales. a konkretnie najnowsza plytke zakupiona wczoraj :o) ja zostalam w domu, bowiem obiad wredny jest i ma to do siebie ze sam sie nie zrobi. kartofelki z pysznym sosem marchewkowym+pulpecikami. mniam. wychodzilam jednak do nich od czasu do czasu, chocby zeby zakazac Wiekszej rwania splesnialych tudziez niedojrzalych malin (tak tak, jeszcze mamy maliny na krzaku:P), oberwalam dojrzale, dalam, zjadla (na spolke z Mniejszym, czego musialam dopilnowac osobiscie!), powiedzialam ze wiecej nie ma i ma nie szukac! oczywiscie powiedzenie nie dalo nic, musialam nawrzeszczec i zagrozic ze jak zobacze ze jeszcze czegos szuka to dupke spiore (ha ha ha) i juz. Mniejszy sie cudnie bawil w piaskownicy, naprawde nie moge wyjsc z podziwu ze tak dlugo i wytrwale i slicznie sie moze bawic jeszcze-nie-poltorej-roczne dziecko:) no i wlasnie na jednym z tych "wyjsc kontrolnych" dostrzeglam na przekwitlej malwie...
no czyz nie jest sliczny??? :o)
wczoraj bylismy na zajeciach pod nazwa "two for fun" - w jednej wielkiej sali Wieksza ma zorganizowane cos na ksztalt przedszkola, a rodzic z drugim grzdylem bawi sie w drugim kacie:) no i wczoraj wlasnie, ni z tego ni z owego dzieciak zaczal sie drzec. patrzymy - cala buzie ma we krwi!!!!! szok! prowadzaca sie pyta czy ktos widzial jak to sie stalo, nikt nie widzial. co ciekawe - nie bylo nigdzie krwi wiec chyba dzieciak zlapal we wlasna garsc? wygladalo strasznie, okazalo sie ze tylko troszke warga przecieta od srodka... niemniej jednak - szok na pierwszych zajeciach:)
dzisiaj dla odmiany gimnastyka - Wieksza to uwielbia. przez godzine ma zorganizowane zajecia gimnastyczne, grupy 6osobowe, wszystko sie zaczyna rozgrzewka, ktora jest w kolku - spiewaja piosenki z pokazywaniem itepe. potem przechodza do rozmaitych przyrzadow, a to trampoliny, a to drazki, a to sznur do wspinania sie, a to pani im zaaranzuje tor przeszkod - fajna sprawa:) Wieksza wszystkim zawsze mowi ze idzie do szkoly - a ma wlasnie te gimnastyke na mysli:) dalej wprawdzie nie umie skakac ale dzis dojrzalam ze na trampolinie (sie chyba to batuta po polsku prawidowo nazywa??? bo nie chodzi mi o taka trampoline jak sie do wody skacze przeciez!) juz podskakuje, a nie umiala:)
co do Mniejszego - ciagle sie drze, tylko ze jakby ciut mniej intensywnie w nocy... 2 nocki byly fajne, zeszlej nocy sie darl, ale po butli z mlekiem przestal:) co do tego darcia to mysle ze tu jeszcze do tego ze wnerwiaja go te zeby, dochodzi proba sil - zwykle nasila sie w momencie zakazania czegos. najgorsze ze tego lobuza niczym sie nie da innym zabawic. jest albo to albo nic, a raczej albo rzucanie sie na podloge i odstawianie histerii... tak ze czekam az sie zeby wyrzna, to bede wiedziala czy to histeryk czy dzieciaka po prostu zeby wkurzaly...
Drze się, bo będzie tenoreemmmm!
Dodaj komentarz