radosne i bardzo smutne...
taki miks...
najpierw taka bylam szczesliwa - kupilam mojej drugiej polowce prezencik, glupiutkie toto ale fajne:) mysle ze sie ucieszy... wybralam sie do sklepu spacerem... bo sobie pomyslalam ze dawno nie ucinalam sobie spacerku takiego porzadnego. pol godziny z wiatrem - w jedna strone. potem poltorej godziny lazenia po roznych stoiskach i sklepikach, i pol godziny z powrotem. pod wiatr. spocilam sie jak ... jak co? nie pamietam jak to sie mowilo? jak mysz? czy jak szczur? nie wiem. spocilam sie w kazdym razie znacznie, bo od gory slonko przygrzewalo w czerep, a tu walka z wiatrem!!! ale najwazniejsze - moja druga polowka bedzie miec fajniutkie cos.
wrocilam do domu...
sprawdzilam maila i... przestalam rozumiec co czytam... moje wujek (ojciec chrzestny) nie zyje...
Dodaj komentarz