slodko-gorzko...
zaczelo sie tak fajnie. poszlysmy na spacerek - mimo mrozu ok -15C, slonko swiecilo tak fajnie ze szkoda mi bylo w domu siedziec. zastanawialam sie chwilke, stwierdzilam ze sobie zrobimy dluzszy spacerek. idziemy sobie - tzn ja ide a Oliwka w wozeczku jedzie:) nagle patrze - pieniadz na drodze. dwudziestka!!! ha! od razu pomyslalam: bedzie prezent dla Oliwki na imieniny (dzieki Gerappa za przypomnienie! taka ze mnie wyrodna matka!). drepcemy dalej - patrze, znajoma morda... kuzyn! ozesz w morde, nie widzialam go z rok (mimo ze on pracuje o 5 minut od mojego domu...). wolam - zatrzymal sie, pogadalismy chwile... sympatycznie:)
w sklepie wypatrzylam 3 fajne rzeczy: wiosenna kurteczka, dresik i "odtwarzacz plyt kompaktowych" wersja dla dzieci od 18 miesiecy (w zestawie 3 plyty i ustrojstwo, w sumie 42 melodie:) a co!). dzwonie wiec do Mojego Szczescia - co robic? dzwudziestke posiadam i bon upominkowy o nominale 25. na wszystko nie wystarczy (w konu dresik nie byle jaki! tylko sam Kevin Clein! :P) i nie wiem.. zapada decyzja: dresik i zabawka:) spox.
a potem? tradycyjnie, dol. po fajnym poczatku dnia... dlaczego? ech... w zasadzie nic nowego... martwie sie ze Oliwka jeszcze ciagle tak niewiele mowi... no martwie sie i juz. o. WIEM ze ma 2 jezyki do opanowania, WIEM ze ma dopiero poltorej roku i WIEM ze dzieci rozwijaja mowe w roznym tempie. mimo tej WIEDZY sie martwie. i tyle. slownik Oliwki: mama, dadi, haj, baj, pa-pa, mniamnia, nio=no (ang.), fuj, bobi(=bejbi), koko(oko), koki=kokej (okej), szababi=szabapi(=daj), "maj"(prawdopodobnie znowu angielski - moje), uauauauau (wyraz zachwytu)... niby troszke ale...
ech...
Dodaj komentarz