trick-or-treat!!!
takie teraz modne jest w Polsce zwlaszcza nie lubiec Halloween. na zasadzie ze to amerykanskie jest to nie lubiem i juz. a ja lubie. bez wchodzenia zbyt gleboko w korzenie tego swieta (w koncu tradycyjne Wszystkich Swietych tez korzeniami swymi siega czasow w ktorych znaczylo zupelnie co innego niz teraz...). po prostu - z punktu widzenia Dzieciakow - frajda. przebrac sie, potem chodzic od domu do domu i zbierac slodycze i inne frykasy:) ha! moze dlatego ze nie bylo tego za moich czasow (z drugiej strony - czekolada na kartki, ze slodyczy pamietam ze ogolnodostepne byly tylko cukierki-groszki, hehe), sama przezywam to calkiem mocno. w zeszlym roku Wieksza byla pierwszy raz. jako Czerwony Kapturek - Moja Mama uszyla jej sliczny kostium. [w tym roku Wieksza bedzie robic za zyrafe, hehe. kupilismy kostium, bo pomyslalam ze na za rok czy dwa Mniejszy bedzie mial:) ] Wieksza dokladnie pamieta ze chodzila od domu do domu, z Tatusiem swoim, koszyczkiem w reku i ze dostala duuuuuuuuuuuuuuuuzo slodyczy.
mam tylko nadzieje ze pogoda dopisze:)
a pierwsze w zyciu halloween party przedemną... takie z przebieraniem i z dynią...
pogoda? u nas całkiem znośno-spacerowa ;) szczęście dla tutejszych maluchów... tak jakoś szybko się w tej mojej malutkiej miejscowości przyjęło to święto... słodkie takie pielgrzymki małych żyrafiątko-duchowo-wampirzych roześmianych smerfiątek ;):)
Dodaj komentarz