w sumie c.d. ...
Mniejszy ciagle wieczorami jest niespokojny i marudny... mialam dzisiaj mu kupic cos innego przeciwbolowego, nie kupilam, bo przeciez mi sie wydawal taki spokojny, normalny po prostu... ech... teraz sobie pluje w brode... no nic, zobaczymy jak bedzie, moze bedzie lepiej???
zadzwonilam sobie do Siostry. w zasadzie to chcialam sobie poplakac i troszke sobie poplakalam. do sluchawki. bo najgorsze jest to ze ja w zasadzie nie wiem dlaczego mi tak zle jest. nie potrafie tego nazwac chyba, nie wiem czego sie czepiam... i Ona uswiadomila mi jedna wazna rzecz: to nie musi byc cos jednego, co mozna nazwac i wyeliminowac. to moze byc sto piedziesiat malenkich, zgajacych goowenek... (od zgac, z z kropka!) a uswiadomila mi to... poprzez probe nazwania swoich. goowenek znaczy sie. przy dwudziestym z kolei zaczelysmy sie smiac. no bo to komiczne juz sie zaczelo robic: dzwonie przez te tysiace kilometrow zeby sobie poplakac, ponarzekac i posluchac o wszystkich niewaznych waznych sprawach. gdzies jakos mi po drodze sie zaczelo lzej robic. moze dlatego ze pomyslalam sobie ze wlasnie ze to nie tak ze ja jestem do niczego. ze to tak ma byc. te wszystkie malenkie szpileczki wkluwane sa po to zeby... wiadomo bylo jak uszyc piekna sukienke. i ze to wszystko jakos przeciez musi minac...
... bo ja juz zaczelam przeginac - na gimnastyce, patrzac przez szybe na cwiczaca Wieksza i inne dzieciaki myslalam sobie: w morde , i znowu zaczna lapac jakies swinstwa, grypy, katary, ciort-wie-co-jeszcze... w rozmowie z Moim Szczesciem uswiadomilam sobie ze jednak gluptas ze mnie... jeszcze nie kichna a ja juz sie martwie co bedzie jak sie usmarkaja... ech...
... podsumowujac ta rozbiegana notke - jeszcze nie jest dobrze, ale lepiej niz bylo. tendencja wzrostowa. no.
Dodaj komentarz