wczoraj...
wchodzimy do pokoju... cos sciska za gardlo... przelknelam... na przekor sobie -jestem wesola. Ona tez jest pogodna. sadzam Oliwke blisko niej. bawia sie, Oma spiewa, Oliwka sie smieje...
przychodza kuzyni Oliwki... gadamy, smiejemy sie, jest glosno... Oma wspomina rozmaitosci z zycia...
dlaczego nie moze tak zostac na zawsze...
ja wiem ze to jest nieuniknione. ja wiem ze to naturalna kolej rzeczy... i wiem nawet ze Bogu nie stawia sie pyta n "dlaczego"...
uczepilam sie ze wszystkich sil tej mysli ze On wie co robi. On musi. musi w tym wszystkim byc jakis sens. to jest jakos poukladane, w jakims porzadku...
pretensje do lekarzy... pretensje do...
nic nie zmieni.
Dodaj komentarz