cos glupiutkiego:)
pijem sobie herbatke. jakas wieloowocowa. dosc dobra nawet. moze pomoze na tego upartego kolczastego gluta co mi w gardlo zalazl i nie chce wyjsc... wredny jakis ani go wykaszlac ani go przelknac... jem duzo witaminy C. do tego pije duzo plynow. bardzo duzo, az mi w brzuchu gulgocze. zjadalm jakis batonik. niskotluszczowy mial byc. przez to liczenie spozytej ilosci tluszczu wpadlam w nawyk czytania wszystkich rubryczek na opakowaniach. nie wiem ale na zdrowie mi to raczej nie wyjdzie...:) aczkolwiek ze wzrokiem to u mnie akurat wszystko w porzadku.
za oknem nawet pogodnie. zimno oczywiscie. mroz. ale niebo czyste niezachmurzone... to lubie. choc nie wychodze na razie na zewnatrz jak nie musze. niech mi ten glut przejdzie.
moja druga polowka bedzie miec imieniny niedlugo... cos wymysle. najlepiej cos glupiutkiego:) takie prezenciki najbardziej lubie - po prostu glupiutkie:) takie zeby rozczulily na sam widok. zeby zmusily do usmiechu. zeby zrobilo siem cieplutko w serduchu:) nie lubie robic praktycznych prezentow. jesli takie robie, to nie jestem z nich zadowolona. nawet jesli obdarowany i owszem. nawet jesli kupujemy zabawki dzieciakom to muszom siem one najpierw nam podobac:) kiedys kupilismy takom slodkom gitarke dla kuzyna dzieciaka, i tak sie bawilismy... ze trzeba bylo kupic nowe baterie:) z drugiej strony dobrze siem stalo bo dzieciak dostal lepsze baterie no i cale:)
wiec jutro muszem siem wybrac na dluzszy spacerek. po cos glupiutkiego:)