duuuuuchy:)
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
wczoraj mimo oliwczynego zasmarkania poszlysmy sobie na spacerek. swiecilo slonko, cieplo moze nie bylo, ale pomyslalam ze jej sie bedzie lepiej oddychalo na zewnatrz. ok godzinny spacerek - parki, uliczki... a i dla mnie takie przewietrzenie sie i rozruszanie kosci to sama przyjemnosc. nawet strzelilam kilka fotek...
tak sobie myslalam wczoraj - brakuje mi tu kasztanow... widzialam deby, rozne inne drzewa... tylko kasztanow. tych brazowych lebkow wygladajacych ciekawie z nadpeknietej kolczastej skorupki... bardzo lubie je trzymac w rece. za czasow liceum - jesienia moje kieszenie byly wypchane kasztanami... ech... (ja nie twierdze ze tutaj kasztanowcow wcale nie ma - tylko ja ich nie widzialam!)
no i byla ogorkowa. mimo ze chcialam kapusniaku - po przegladzie lodowki stwierdzilam brak jakichkolwiek resztek kiszonej kapusty. no i juz. a wyszla jak rzadko kiedy!!! pysznosci. moze to ta szyneczka podsmazona na cebulce ktora dodalam tylko i wylacznie dlatego ze dzisiaj piatek i do jutra by sie zmarnowala??? :)
a dzis mam takiego smaka na pierogi.. tylko kto mi je zrobi? moze ktos na ochotnika??:) chyba bedzie musial ten smak poczekac sobie bo wydaje mi sie ze kartofle mi "wyszly" a poza tym - Moja Mala Marudka nie da mi dzis ich zrobic... tak mi jej zal naprawde... dzis psiknelam jej rano w nosek tym czymstam z soli morskiej. nie lubi tego, ale moze przynajmniej jej to cos pomoze...
tak fajnie dzisiaj slonko dziabalo po oczach... i juz mu przeszlo. juz nie dziabie.. :((( kies chmury przylazly, i kto ich prosil??
Oliwka kicha prycha i sie smarka. zal mi jej, ale czasem i katar przeciez przychodzi nieproszony... oprocz tego - bawi sie, je i pije. pic chce duzo. marudzi troche. ale w normie. tylko noc mielismy do kitu. moze jej ciezko bylo oddychac... nie mogla spac. plakala, budzila sie. smok wypadal. chciala z powrotem, wypluwala bo sie jej zle oddychalo, i znowu chciala. tak do 4 rano. potem cisza do 7. chyba sie jej zrobilo wsio rawno. moja kochana Bidusia... wieczorem wlacze nawilzacz, moze bedzie jej lzej spac...
nie wiem co na obiad. mam wywar warzywno-miesny (od poniedzialkowej produkcji krokietow), moze jakas zupke... kapusniak na ten przyklad. albo ogorczasta zupe. smiac mi sie chce, bo tutaj nie znaja ogorkowej. za to np pieka ciasto dyniowe. w sobote bylismy na proszonym obiedzie u Siostry Mojego Szczescia. mialam przyjemnosc (????!!!!) sprobowac tego rzadkiego swinstwa (ciasto dyniowe mam na mysli). z bolem przelknelam jedna lyzeczke, ladnie przeprosilam i powiedzialam ze ja sobie zjem ciasteczko z czekolada do tej herbatki. i patrzylam jak Szczescie zmiata moj kawalek ciasta z talerzyka... brrr...
Halloween za pasem... a mnie sie przypomina ten dzien kiedy tu przyjechalam. Halloween wlasnie. rzucilismy walizy w korytarzu, Szczescie mial juz przygotowane cukierki - a dzieciaki nie czekaly dlugo - puk puk!! trick or treat!! w zasadzie nie ma wyboru bo jak nie dasz cukierka, to ci wysmaruja dom jajami, obkleja papierem toaletowym ,albo w najbardziej drastycznym przypadku - wybija szyby. hmmm...
a w sklepach oprocz halloweenowych potworkow - pojawiaja sie ozdoby na choinke. swiat zwariowal. w jednym sklepie, widzialam juz poczatkiem wrzesnia balwanki, choinki, bombki, lancuchy, swieczniki... po 1 listopada tak juz bedzie wszedzie... do obrzydzenia... w sklepach bedzie slychac bozonarodzeniowe piosenki (bo jingle bells, to chyba raczej koleda nie jest... )
a co mnie tak wzielo na te wypominki...
sliczny czyz nie?
a Oliwka sobie go najpierw uzyla jako pileczke do podrzucania, a potem zabrala pupe w troki i poszla do innych zabawek! nie to nie - bedzie moj!!! o!!!
ciekawostka taka. caly (no prawie caly) dzien swiecilo slonko. szok!! to ja sie az tyle namarudzic musze zeby zadzialalo??
i leb jakos mniej boli - a przez wiekszosc dnia wcale nie bolal! i jakos zyc sie chce i w ogole. a ze dopiero w trzecim z rzedu sklepie mieli mleko modyfikowane dla Oliwki to pikus. zeby to tanie choc bylo, to bym rozumiala ze znika, ale drogie - i to ludzie wykupia...
zakupilam slicznego malenkiego kroolisia-grzechotke. przy okazji wkleje zdjecie. slicznosci, nie takie drogie (znaczy sie majatku nie kosztowal) to sie skusilam. az sie zastanawiam co Moje Szczescie na to... pewnie sie popuka w czolo i powie ze rozpieszczam Oliwke. hmmm. zastanawiajacy jest fakt ze kupujac zabawki zwracam uwage na to czy mnie sie one podobaja:)
a prezenty gwiazdkowe juz mamy z glowy. wiem wiem - szybko, ale ja niecierpie lazenia po sklepach na 2 tygodnie przed swietami. czy tydzien. sklepy sa tak zapchane zenie ma ktoredy wozka obrocic!
zaslyszane dzisiaj w radiu:
"schodzac na psy dbajmy o to, by byly rasowe"
oto efekt naszego dzisiejszego jesiennego spacerku...
tylko zeby mnie ten leb przestal bolec...
gdzie do jasnej cholerci jest to slonko??? i mi nie komentowac ze wlasnie u Was jest! ja widzialam je ostatnio w sobote przez jedna godzine, po czym zabralo sie i sobie poszlo!!! zyc sie nie da! ja potrzebuje slonka!!! i gdzie te piekne jesienie!???? protestuje!!! nie bawie sie tak!!!!
a poza tym - wszyscy zdrowi... :)
mecze "the Secret History" w oryginale i kiepsko mi idzie... chyba sie poddam - nie bede przedluzac ksiazki o kolejne 3 tygodnie, tylko oddam do biblioteki... no chyba ze mnie wciagnie...
rocznicowy dzien sobie minal bardzo milusio. TUTAJ o prezencikach :) musze przyznac ze Moje Szczescie - jak zawsze - wykazal sie slodkim gustem:) i dokladnie wie co mi sie podoba. strasznie, naprawde bardzo bardzo sie ciesze ze mam za Meza czlowieka ktory potrafi sie smiac, ktory ma poczucie humoru, ktory jest solidna opoka, ktory najpierw mysli o innych i tak sie zachowuje by czasem komus krzywdy nie zrobic, ktory wie jak przeprosic, ktory potrafi czasem byc takim slodkim malym chlopczykiem... czasem go musze uszczypnac - zeby sprawdzic czy jest realny, a potem szczypnac siebie - zeby sprawdzic czy moze snie...
jestesmy:) z Moim Szczezsciem znaczy sie:o) rowniutko 3 lata temu powiedzielismy sobie ze chcemy ze soba byc - do konca swiata. powiedzielismy to glosno i wyraznie w Kosciele, majac przed soba Boga a za soba Wszystkich Naszych Kochanych.
i jestesmy. szczesliwi, radosni. czasem smutni. razem. nierozlaczni.
i pelni wiary ze tak wlasnie bedzie zawsze!!!
p.s. a MOi Kochani mi pisali, ze u nich pogoda taka jak 3 lata temu... cieplo, sloneczko wyglada... ech... a tu nie!!!!
z ta pogoda oczywiscie.
po tym niby-slonku na chwilke, po godzince w zasadzie - zrobilo sie ciemno i szaroburo. byle jak. w zwiazku z tym poszlam sobie spac o. Oliwka spala , to ja co? gorsza? a fige! no to sobie pospalysmy... Oliwka 3 godziny a ja niewiele mniej :) hihihihihi
z ostatnich osiagniec - Oliwka probuje chodzic lapiac sie tylko jednej reki pomagiera:) no no no!