nic z tego nie rozumiem...
ale ponoc nie ma przepisu zeby rozumiec tak? :( no. to ja wlasnie ta jestem od tego braku przepisu. nie rozumiem nic. nie zgadzam sie na to zeby Mniejszemu znow cos...
2 dni i 2 nocki wszystko ok. zero wymiotow, kupa normalna. dzis ni z gruszki ni z pietruszki, przyszedl na obiad, popatrzyl w miske i uciekl do ubikacji. porzygal sie, po czym wrocil i... zjadl polowe tego co mial w miseczce... to ja sie pytam co to jest??? bo ze ciag dalszy wirusa to sie nie zgadzam?? moze mu dalam czegos za duzo? moze sie opil jak baczek i mu sie przepelnienie zrobilo, stwierdzil ze nie ma miejsca w brzuszki na wiecej??? no matko moja kochana jak slowo daje nie mam pojecia??
jutro dzwonie do lekarza bo w sobote dalam probki kalu dzieciakow na posiew... juz powinny chyba wyniki byc... no do jasnej cholerki naprawde nic z tego nie rozumiem:((( nauczycielka w przedszkolu Mniejszego mowi ze wirus 10dniowy jest taki i jej syn tez ponad tydzien juz w domu siedzi... wszystko fajnie tylko czy to ze tym razem zwymiotowal to zwymiotowal ciagle z tego wirusa czy po prostu z przepelnienia brzuszka? a moze cos mu dalam nie takiego? cos ciezszego niz jego zoladeczek mogl przyswoic???? :(((
zdurnialam z tego kompletnie i nie mam juz sily. nie mam sily nawet sie zalamac. i nie dopuszczam do lba mysli ze to ciagle to samo wirusisko jest... kropka. :(