wariactwo...
pakuje
manatki na wyjazd. wakaaacje, znowu sa wakaaaacje! przez palce mi ciagle nie
przejdzie to gdzie sie wybieramy. to chyba wszystko przez to ze... chyba nigdy
w zyciu nie stanelam przed spelnieniem marzen marzonych (jest takie slowo?)
przez ponad 20 lat... i chyba tak naprawde to do konca nie wierze...??
no w kazdym badz razie poki co chyba spakowalam ciuchy. czy to przesada jesli
napisze ze na 10 dni pakujemy nasza czworke w 3 walizki...??2 duze i 1 mala...
nie wiem no. w kazdym razie mniej mi nie chcialo wyjsc :/
co do
szczeki to jakos zyje. tylko z prawej strony mi sie gdzies siodemka ktoras
przemiescila czy ki czort i mam takie odczucie jakby czegos mi tam dodali...
jak szczene zamykam to tam z jednej strony mi jest czegos za duzo (wrazenie jak
swiezo zaplombowany zab, zanim dentysta dopasuje wielkosc plomby... :/). mam
nadzieje ze z czasem sie przyzwyczaje... no i dziaslo po osemkach sie goi ale
jest jakies nadwrazliwe czy cos.. ciagle jem bardziej jak krolik. przodem
znaczysie. i porcyjki jakies takie skurczone czy cos ;) no ale to akurat wcale
mnie nie martwi. wcale a wcale. bardzo mi sie podoba widok jaki otrzymuje po
wejsciu na wage :))) powiem tylko tyle, ze do panienskiej wagi brakuje mi
jeszcze 3 kg :))