przyjdzie nie przyjdzie...
a w nocy przyjdzie moze taki straszawy gosciu z siwom brodom... e tam nie msylec sobie nic strasznego! na Mikolaja czekam a co:) prawdopodobnie nie przyjdzie do mnie:( bo juz przyszedl. juz dostanelam takie fajniste prezenty ze wrednoscia by bylo oczekiwac czegos jeszcze:) a wlasnie ze jeszcze bedzie przeciez od Moich Kochanych dostalam paczuszkem ktora jeszcze nie rozpakowana stoi sobie i czeka:) odkad siegam pamiecia zawsze bylo tak...
... szlysmy spac jak grzeczne dwie siostrzyczki... pokoj mialysmy wspolny...
budzilysmy sie w srodku nocy i sprawdzalysmy pod poduszka...
ile razy staralysmy sie go "nakryc" tego Mikolaja...
no wiec ustalane byly dyzury... na nic. zawsze sie usnelo...
az do ktorejs tam klasy podstawowki nie bylam do konca
przekonana czy to czasem nie jest jakos tak Mikolajkowo-magicznie
i czy to aby na pewno Mama i Tata wyreczaja tego Staruszka...
oczywiscie zeby Rodzicom nie bylo smutno i przykro - zakradalysmy
sie do sypialni i podkladalysmy rozne prezenciki pod poduche rodzicom:)
potem pobudka w srodku nocy - odkrycie ze SA!!! prezenty!!!
zapalane swiatlo i rozpakowywanie prezentow
- najpierw we dwie z Siostra. potem galop do Rodzicow,
urzadzanie im pobudki, skok do ich lozka,
i tyle radosci gdy oni rowniez ze zdzwieniem odkrywali prezenciki!!!
i potem spac...cielece lata...ale mylilby sie ktos
gdyby stwierdzil ze sie cos zmienilo...
no oprocz tego ze teraz wiedzac, ze to nie Sw.Mikolaj
ciagle rano lub w nocy jak sie obudze sprawdzam
poduszke...i zawsze cos tam znajduje...
oczywiscie w te jedna noc w roku...
w inne noce czasami pod poduszka znajduje zuzyte chusteczki higieniczne...:) ale to zupelnie inna historia:)