Lucky buszuje...
...taaaa.... w stercie strzepow papieru ktory Moje Szczescie porwalo na strzepy (jakies tam papierzyska ktore na makulature sie nie nadaja, bo cos tam zawieraja takiego w sobie, ze lepiej zeby nie). ciachnelam dwa zdjecia bo widowisko bylo niezapomniane!!! chwilami tylko wytykal lepek i ruchliwym bardzo noskiem sprawdzal czy wszyskto w porzadku...:) no bylo w porzadku no:) widowisko neisamowite:)
dzisiaj byl pierwszy upalny dzien... tzn moze nie upalny obiektywnie ale ja chromolem proszem panstwa obiektywizm w przypadku kiedy po 5 minutach pobytu na zewnatrz spocilam siem jak ... jak jakie zwierzatko??? szczur czy mysz bo nie wiem? no niewazne. tak wiec wlaczylam klimatyzacje i w domciu po godzince zrobilo sie przyjemnie:) aha! uroki klimatyzacji!!!:) Lucky zawarl przyjazn lub cosik w tym stylu z kratka przez ktora dmuchalo to zimne powietrze - na poczatku ze zdziwieniem obiegl to zjawisko w kolko, wachajac dokladnie, po czym - uwalil sie po prostu na nawiewie i juz!!! oczywiscie przegonilam lobuza stamtad bo przeciez kroolisie nie znosza przeciagow... ech... wrocil oczywiscie urazony i uwalil sie wzdluz kratki tym razem... polezal chwilkem i pokical sobie:) zapoznanie kroolisia z klimatyzacja przebieglo wiec nad wyraz pomyslnie!!!
natomiast jesli kto reflektuje na c.d. moich przygod z zakupami wyprawki dla Maluszka, to zapraszam TUTAJ