zyjem
aczkolwiek jestem zmeczona. dzisiaj Moje Szczescie poszlo do pracki - nie mogl wziac tyle zwolnienia, wiec usiluje sama opiekowac sie Oliwka. efekt tego taki, ze poleglam obok Corci okolo godziny 12:30 i obudzil mnie listonosz co to jakiegos lista poleconego przyniosl. gupek. nie mogl troche pozniej? przeciez bym sie obudzila nie? no ale nic to. wprawdzie jak cos zjem to mnie troche gdzies muli, ale to chyba tak ma byc, w koncu cos tam mi wyrzneli ze srodka to musi minac chwilka zanim sie pouklada. i tak w szoku jestem ze to dopiero przeciez 4 dni minely, a ja juz w zasadzie egzystuje normalnie:)))
a do Wielkiego Wyjazdu jeszcze tylko 3 tygodnie i 2 dni!!!