rozne roznosci
Oliwka mi tutaj siedzi pod krzeslem, a ja sie staram cos wykliknac. ot poswiecenie :P
wczoraj pierwszy raz wstala sama! tzn - z wybitna pomoca brzegu lozeczka ale jednak bez pomocy mojej:) juz wczesniej potrzebowala rak (moich) tylko po to, by sie podciagnac, ale to jednak byla jakas pomoc. wczoraj - zaparla sie o pieska ktorego ma w lozeczku (biedny piesek?), steknela straszliwie, sapnela i - stanela na wlasnych nozetach:) brawo malenka!
wydaje mi sie tez ze zaczyna wiecej rozumiec. na pytanie gdzie jest mama - odwraca glowke w moja strone, na pytanie gdzie tata - szuka wzrokiem Tatulka. tylko biedne to moje dziecko, bo z roznych stron naplywaja rozne jezyki... polski miesza sie z angielskim:) w sklepach slyszy juz calkowita mieszanine. i jak to moje biedne dzieciatko ma sobie poradzic??? zartuje oczywiscie... tak bardzo chcialabym by mowila plynnie po polsku... boje sie jednak - widzac w rodzince mojej ze nie jest to takie latwe... a najbardziej mnie wkurza to gadanie potem - co z ciebie za Polka, skoro twoje wlasne dziecko nie mowi po polsku... ech zycie...