! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !...
a bylo to tak:
okolo godziny 11 polozylam Oliwke do lozeczka - wczoraj spala juz o 9:30, dzisiaj marudzila marudzila ,ale spac nie chciala, wiec pomyslalam sobie - jak ja poloze w lozeczku to przeciez zasnie w koncu... sama usiadlam przy komputerze w pokoju obok. jakies 10 minut pozniej - slysze ze Oliwka bawi sie w najlepsze. gada sobie, smieje sie, itd. nie reaguje - myslac ze jak bede cichutko siedziec, to sie zniecheci i zasnie... nagle slysze znajomo brzmiace marudzenie: eeee, buuu, eeee... no nic - mysle sobie, - wyciagne ja z lozeczka i moze sie troche pobawi. wchodze do pokoju, patrze a Oliwka STOI w lozeczku!!! trzymajac sie lapkami poreczy - slicznie prosciutko stoi!!! w zasadzie to jedna lapka porzadnie trzymala sie poreczy, a druga lapka sciskala ulubiona niebieska zyrafke... lzy mi sie w oczach zakrecily!!! przeciez juz dawno skonczyla 13 miesiecy, wszyscy sie dopytuja czy chodzi, marudza mi i madrza sie nad glowa, ze taka tam Kasia Basia czy inna Kunegunda to chodzi juz od dziewiatego miesiaca. kto nie byl rodzicem ,nie wie co to znaczy. ja tez nie wiedzialam wczesniej ze tak strasznie mi na nerwy beda dzialac wszelkie takie zagrywki!!! (takie sa uroki wychowywania najmlodszego dzieciatka w rodzinie... no niby kuzynka ma mlodsze, ale to jest jej drugie, wiec wszyscy sa juz ekspertami po pierwszym... ech.... wrrrrrrr.) a tu prosze - pokazalo moje dziecie co potrafi!!!!!!! no!!!!!!