o grafiku c.d.
dwie notki w dol pisalam ze Oliwka nie ma grafiku, ze kazdego dnia inaczej idzie spac, inaczej drzemie... i taka jest prawda. mysz i iga pisaly wtedy ze trzeba byc konsekwentnym i stanowczym i zostawic dziecko w lozeczku jak jest pora na spanie i nie zwazac na to czy placze czy nie. wszystko fajnie. tylko jak zmusic dziecko zeby spalo wtedy kiedy ja wlasnie tego chce, a nie ono? i jesli ostatnia drzemka wypada miedzy 16 a 18, to o 20 polozyc ja znowu spac? sorki ale to bez sensu. powiecie - to ustalic jej drzemki tez... taaa. jak napisalam wczesniej - ja widze kiedy Oliwka chce spac, widze kiedy po prostu musze ja polozyc - trze oczka, ziewa, jest marudna, placze... i jesli probuje ja polozyc wczesniej - siada w lozeczku i sie bawi w najlepsze a potem zaczyna sobie gadac. i o spaniu nie ma mowy. kolko sie zamyka.
probowalam jej ustalac drzemki... przez kilka dni Oliwka miala jedna tylko drzemke dziennie... efekt - przez te kilka nocy ani razu nie przespala porzadnie od wieczora do rana...
nie wierze w to ze dziecko moze sobie spokojnie spac gdy do snu sie musi uplakac. to juz nie chodzi o to czy ja wytrzymam czy nie, chodzi o to czy ja chce zeby moje dziecko do snu tulil jej wlasny placz?
i ja nie mowie zla matka ta co zostawia dziecko niech sie wyplacze. ja tylko po prostu tak nie umiem. i chyba w sumie nie chce.
wiec jestem sobie sama winna? pewnie tak, trudno sie mowi. pomarudzic sobie i ponarzekac jednak moge. nawet jesli jestem sobie sama winna. jestem zmeczona, jestem czasem zla i sie wsciekam... z uporem maniaka jednak wierze ze to jej kiedys sie przestawi.
wczoraj Oliwka poszla spac ok 23. moze po. obudzila sie o 9 rano. no moze troche przed. rano nie placze, nie krzyczy zeby ja od razu wziac. bawi sie spokojniutko. a mi serce rosnie...