wczoraj...
najpierw zebrala sie rodzinka, znajomi rodzinki, polowy ludzi nie znam, cwierci nie lubie, cwierc mnie nie lubi... ale to wszystko nie wazne. pogoda dopisala.. sloneczko.. fakt - ze chlodno juz sie robilo, ale...
pieczone prosie na ogniu...
potem kawa, tort, ciasta...
a potem...
i bratowa z gitara...
i spiewy... i smiech...
bylo juz pozno i chlodno, ale nawet Oliwka nie marudzila...
cudowna niedziela...