z pieluch - cz.3.
wczoraj bylysmy z mama na spacerku. i to prawdziwym, bo nie wzielysmy wozka! ha! niby nie daleko, ale jak na moje nozki (ktore wprawdzie dlugie sa, ale w porownaniu do nog doroslych to jednak krociutkie) - wystarczylo. mama mowila ze dlatego bez wozeczka bo mroz. no faktycznie - szczypalo w nosa, a przed wyjsciem mama mi posmarowala buzie gruba warstwa kremu. fuj, nie lubie, ale sie uparla. (bylo -20 stopni!!! z wiatrem -35! => dopisek serducha) wszystko by bylo fajnie, tylko czemu mi mama nie pozwolila sprawdzic dokladnie takich samochodow co staly po drodze. no to co ze mialam biale rekawiczki??? no ale i tak bylo fajnie. tylko jak sie przewrocilam buzia w snieg, to bylo niefajnie. ale toto zimne jest! mama mi wytarla buzie, ale wystarczyla ta chwilka!!! brrrr!!!
cos caly czas mowia ze w czerwcu bede miec siostrzyczke lub braciszka. pokazuja na ten odstajacy brzuszek mamy i mowia ze tam jest dla mnie siostrzyczka albo braciszek. hmmm. ci dorosli sa jacys smieszni. tam sie zmiesci?? przeciez tam to sie nawet moja lala by nie zmiescila!!!!!