\*/
nie umiem pisac... naprawde cokolwiek chce napisac to mi wychodzi jakies takie maloistotne... niewazne...
nie umiem sobie uswiadomic ze On jest juz "po drugiej stronie lustra"... i juz widzi jasno... i juz wszystko wie... i usmiecha sie do nas... i nic go nie boli... jest jak w momencie kiedy zostal Wybrany - wysoki, postawny, wysportowany, energiczny... choc do konca taki byl przeciez... w srodku...
patrze na Oliwke... patrze na Brzuchola... i placze ze oni nie beda mogli Go sluchac... ze nie spotkaja go na tej ziemi... placze ze nie bede umiala im przekazac tego kim byl, czego uczyl...
Oliwka klaszcze gdy w TV pokazuja urywki z pielgrzymek Ojca Swietego do Polski... Wadowickie kremowki... :o)
jak to wszystko ogarnac... jak wyryc w sercu na zawsze, tak zeby nawet gdy czas przysypie popiolem czy kurzem, latwo mozna dmuchnac i zobaczyc sedno... zobaczyc Prawde...