niech zyje linomag*!!!
*i po reklamie :o)
nareszcie cos dziala na te biedna odparzona Dominikowa pupe. juz nawet sypalam make ziemniaczana za namowa jednej z mam, i wszystko o kant... nawet nie tylka...
co do wyprawy - DOminik udawal ze jest grzeczny, spal i spal i spal, czasem przebudzajac sie z okrzykiem na ustach, ot tak sobie, coby sie nam nie zapomnialo ze on to umie krzyczec:) bylismy na tzw farmie owocowej (czeresnie, nie jadlam na wszelki wypadek...) a potem nad jeziorem - w ktorym Oliwka poczatkowo moczyla jedynie nozki, ale po kilku minutach wykonala marsz na glebiny, po czym usiadla i tyle. bardzo jej sie podobalo! a my w szoku, bo to byl pierwszy raz kiedy Oliwka kapala sie w czyms wiekszym od wanny!!! i zero leku!!! ha!!! odwazny typek:) natomiast wszyscy w promieniu minimum 5km (a po wodzie niesie, to moze i dalej?) wiedzieli ze jej sie nie podoba to ze trzeba sie przebrac w suche ciuszki i isc do domu!!! w samochodzie padla jak kawka i uciela sobie drzemke:)
dzisiaj DOminik sobie odbija wczorajsze grzecznosci - zreszta zaczal juz po powrocie do domu... od 19 do 24 marudzenie, marudzenie i marudzenie... dzis podobnie... ech... zebym ja choc wiedziala o co chodzi??? :o(
p.s. MG: jakby zabraklo ci celsjuszow pogodowych to +20 z naszych +40 odstapie!!! :)