taka sobie notka...
zastanawiam sie ile czlowiek moze wytrzymac bez porzadnego snu... tzn spiac na wyrywki, max 4 godziny... jednym ciagiem... no nic - wkrotce sie okaze... poki co wiem mozna tak 2 miesiace... powtarzam ze wyspie sie w okolicach BOzego Narodzenia, ale aktualnie zaczynam i w to watpic...
u DOminika ciagle gazy. lub nie-wiadomo-co. bo ciekawa sprawa ze gazy wracaja przewaznie w momencie styku pupy i koszyka/tapczanu/czegokolwiek-do-czego-akurat-probujemy-go-polozyc. przedwaczoraj dzien-koszmarek. od 8 do 12 ok. od 12 do 21 noszenie, husianie, placz, prosby, grozby, zaklecia, modlitwy... wszystko na nic. rece mi niedlugo zawisna gdzies w okolicach kostek, a kregoslup wygnie sie w palak. juz nie wiem czy mnie boli pociazowo, czy przez to ciagle noszenie DOminika... wczoraj dla odmiany dzien byl spoko, dopiero wieczorem ok 18 lekko zaczal marudzic, zwiekszajac natezenie ok 20, uspokoiwszy sie po kapieli... sama juz nic nie wiem i nic nie rozumiem dlatego idziemy dzisiaj na konsultacje do lekarza niech mi powie ze to trzeba przeczekac, to przynajmniej wiem ze nic sie zlego nie dzieje tylko zacisnac zeby i czekac...
Oliwka wkroczyla dziarskim krokiem w etap "terrible two"... slowa "nie wolno" wywoluja u niej dzikie piski i wrzaski... a ja cierpliwosci duzo nie mam aktualnie... przy czym jest aniolkiem z wygladu, i slodkim dzieckiem z reszty charakteru:) Dominika caluje w glowke, przykrywa kocykiem (pal szesc ze z glowa razem) i zatyka sobie uszy z okrzykiem "baby, baby!!" gdy placze:) generalnie Oliwka jest wrazliwa na halasy - nie lubi. ciekawostka ze wlasny pisk w najmniejszym stopniu jej nie przeszkadza...
no to sobie ponarzekalam.
a puenta? mam najslodsze dzieci pod sloncem!!! :)))))))))))))))))))))))))