sie nie spytam nawet...
... co to sie dzialo z blogami, bo co sie bede dodatkowo denerwowac. o.
jak juz wspomnialam - mialam ochote na bransoletke na kostke. najpierw sie zalamalam bo ta ktora mi sie bardzo podobala byla za ciasna. no tak - pomyslalam sobie - nie ma to jak miec takie grube odnoza... ech... po jakims czasie dolowania sie wytlumaczylam sobie ze pewnie robia te bransoletki na chinki, a te jak wiadomo drobnej postury sa raczej. w przyplywie desperacji zrobilam sobie sliczna bransoletke na kostke z koralikow mojej corci:
prawda ze sliczna???
po czym - dzisiaj - wybralam sie raz kolejny do sklepow , tym razem z zamiarem zakupu rozmaitych koralikow, tak coby sobie zrobic taka wiecej sensowna rzecz... koralikow nie kupilam, za to zakupilam cos takiego...
i juz mi sie mordka ucieszyla:) bo wiazane wiec nie ma ze za male :P
jednak przechodzac obok kolejnego stoiska z bizuteria tak sobie ot rzucilam okiem... po czym spytalam ekspedientke czy nie mogla by mi pokazac jakie to posiadaja bransoletki na kostki, a ha ha, bo ja to takie grube nogi sie okazalo ze mam, a hi hi. na co ona mnie odpowiada -a hi hi, nie takie grube, i ze ona akurat ma dluzsze. sceptycznie wzielam jedna do reki i zapinam... o kurka, nawet za luzna!!! druga, trzecia... wszystko pasuje... no prawie wszystko ,bo tylko cena nie. drzacym glosem pytam o te jedna ktora byla na wystawie - i wpadla mi w oko - ekspedientka sciagnela i pokazala mi... ufff... cena byla taka jakiej sie spodziewalam!!!! no wiec zakupilam, a co!!!
no i wariactwo na ktore mialam chetke juz dawno - stalo sie rzeczywistoscia!!! tadam!!!
p.s. o dzieciach nie napisze nic bo mnie trafia i trzesie jeszcze teraz... wyrodna matka jestem i tyle...