idzie jesien...
...i nie ma mocnych. idzie i koniec.
poki co objawia sie we wstretnych wiewiorach, ktore perfidnie mi ryja w kwiatkach. (z roku na rok dosadzam cebulek i z roku na rok mi kradna... mam nadzieje ze przynajmniej je jedza chociaz!) w kolorze listkow zbieranych przez Wieksza na naszym spacerku... w coraz to chlodniejszych nocach (nareszcie moge wieczorami i porankami wietrzyc dom!)... w kaluzach pozostawionych jakby specjalnie dla Wiekszej ...
...coby mogla z tym chochlikiem blyskajacym w oku tupac i chlapac woda z kaluzy... potem robic slady...
...idzie jesien moi drodzy i nie ma na to rady!! :o)