no dobra...
to sobie mozna powiedziec ze sie zamartwiam, wymyslam problemy, panikuje i co tam kto jeszcze chce. powiedziec sobie i z glowy. a ja sie martwie. tym Mniejszym rzecz jasna. nie da sie mu dac wiecej jesc, bo albo wypluje albo sie porzyga i spokoj. jesc ogolnie przeciez je. wcale nie jakies mikroskopijne porcje, ot takie sobie srednie... moze to faktycznie przejsciowe i spowodowane: 1. zebami. przeciez ze stanu posiadania sztuk 8 przeszedl nagle w posiadanie 12 zebow... a nastepne 4 sie pchaja. to moze nie ma apetytu? 2. bieganiem. no moze nie doslownie ale jednak. wszedzie go pelno, wspina sie na kanape, z kanapy, nawet jak lezy na podlodze to nogi do gory zadziera i kombinuje... mysle sobie ze jakby cos mu bylo, jakby nie przyswajal jakichs elementow pozywienia, to na dlugosc tez by nie rosl... a on rosnie... wiec co jest do jasnej....