*
...lubie z Wieksza robic rozmaite prace - poki co pseudo-artystyczne...
Wieksza robi tez rozmaite prace na zajeciach poniedzialkowych, na ktorych jestesmy we trojke, ja, Wieksza i Mniejszy. na razie jestem z tych zajec polowicznie zadowolona - myslalam ze Wieksza bedzie miala lepiej zorganizowana te godzine, a tu jednak pani Prowadzaca polega na tym ze rodzice beda pilnowac obojga. wg opisu zajec tak wlasnie mialo byc - zorganizowane zajecia dla wiekszego dziecka a rodzic bawi sie z mniejszym... ech... no ale nic to, przynajmniej gdzies mozemy wyjsc:)
Mniejszemu kupilismy lozko... w lozeczku spac nie chcial wcale, nienawidzil go praktycznie od urodzenia, zaczynal sie drzec w momencie styku pupy z materacem lozeczka... wiec bez sensu. normalne lozko, z szufladami pod spodem, kupilismy barierke coby tak latwo nie spadl... rozlozylam tez koldre na podlodze w razie czego... dzisiaj pierwszy raz go polozylam na lozku... ech, rosnie grzdyl rosnie... polozylam sie obok niego, zasnal ladnie, juz go zdazyla Wieksza zbudzic swoimi prostestami w temacie pojscia spac...
na polu siusiania do nocnika/kibelka same sukcesy poki co, juz od kilku dni albo po przypomnieniu siada na nocnik, albo sama sobie przypomina. jeszcze trzeba jej pomagac - ale najwazniejsze ze MOWI!!! i ja wcale nie mowie ze "wypadki" sie nie zdarza, ale co innego wypadki a co innego brak checi wspolpracy:)))
a Moje Szczescie ostatnio mnie tak zaskoczyl...
i choc nie bez okazji to sie splakalam jak gluptas prawdziwy... :o)