wykluczajace sie marzenia :)
bo mam dwa. takie sylwestrowe.
1. zeby w koncu gdzies sobie zaszalec... albo bal sylwestrowy z prawdziwego zdarzenia... albo normalna impreza z porzadnym zespolem nie zadne tam plyty, empetrzy czy cztery czy ile. poszalec. potanczyc. posmiac sie. sobie i strzelic smirnoff ice, a co!
2. zeby w domku... dzieci SPIACE a nie marudzace, spokojna muzyczka... krakersy i salatka. ewentualnie te paszteciki co je zrobilam wprzeddzien wigilii... i barszczyk winiarowski. i butla Martini - wina musujacego... i zyczenia... i bezpieczne ramiona Mojego Szczescia...
a Wam - wedlug Waszych zyczen niech sie Wam spelni...
(nie mam pojecia co to za krzaczor, ale podobal mi sie!)